Klimatyczna platformówka o robocie i okrutnym świecie. Scrap Garden - The Day Before
Ostatnio na Steamie trafiłem na
produkcję, która rzuca się w oczy i wyróżnia na tle innych gier.
Jej opis mnie zaciekawił i zaintrygował – opowiada o losach
„nieco zardzewiałego” robota C4N, który bynajmniej nie z
własnej woli stał się uczestnikiem wydarzeń decydujących o
losach miasta robotów! Jest to platformowa gra indie z grafiką 3D.
No i jest za darmo, więc pobrałem Scrap Garden – The Day Before,
a wczoraj go skończyłem.
Nie miałem pojęcia, czego spodziewać
się po tej grze. Domyśliłem się, że skoro ma w podtytule „The
Day Before”, to musi być jakiś oryginał, którego ta produkcja
jest prequelem. I po całych dwóch sekundach szukania znalazłem,
Scrap Garden, łał. Tym razem był to już płatny indyk, więc tym
bardziej zaciekawiło mnie, czym w ogóle jest to coś, co pobrałem.
Gra przywitała mnie w momencie, gdy
do domu naszego protagonisty zadzwonił telefon. Był to tajemniczy
„Opiekun”, prawdopodobnie ktoś w rodzaju przełożonego.
Poinformował on nas, że w miejskim zbiorniku wodociągowym spadło
przez noc ciśnienie, a nie mogą się skontaktować z inżynierem
wodociągowym. Tak więc musimy wyruszyć, by rozwikłać tą
tajemnicę. Opuszczamy naszą posesję, gdzie ukradkiem możemy
jeszcze zauważyć innego robota, wykonującego jakieś codzienne
prace domowe w innym pokoju.
Od samego początku uderzył mnie specyficzny klimat. Niby bajkowy, sielankowy, ale głos oraz
zachowanie Opiekuna budziło we mnie spory niepokój. W powietrzu
wisiała atmosfera tajemnicy i niepewności. Pięknie wkomponowała
się tu muzyka, która jak na razie starała się podkreślać raczej
tą przyjemną i spokojną atmosferę.
Przemierzając ulice miasta, naszym
zadaniem było zbierać części zamienne, czyli śrubki i zakrętki.
Po znalezieniu odpowiednio dużej ilości, mogliśmy odblokować
kolejny etap rozgrywki – kanały. Tam miastowa sielskość i
bezpieczeństwo całkowicie nas opuściły. O ile na powierzchni nic
nam nie groziło, tak tutaj musieliśmy stawiać czoła szczurom oraz
uważać, by nie wpaść do wody, bo robot w wodzie to średnie
połączenie. Po paru minutach w tym miejscu, znalazłem „ukryty”
pokój, który nawiązywał do Teenage Mutant Ninja Turtles. W
zasadzie, to był pokój należący do tych żółwi (w środku nawet
znajdował się kolejny szczur, którego należałoby zabić), na
plakacie znajdował się plakat z ich podobizną, a wszędzie były
porozrzucane kartony po pizzy.
Grałem tak i grałem, aż tu po
parunastu minutach gra się skończyła. Nieco się zdziwiłem, bo
wciąż miałem z tyłu głowy myśl, że jest to samodzielna
produkcja, a znalezienie na Steamie oryginalnego Scrap Garden jakoś
tego pomysłu nie wypleniło. Ale w sumie dobrze, że rozgrywka
zajęła 30 minut. Podejrzewam, że po dłuższym czasie, Scrap
Garden – The Day Before zaczęłoby nudzić, bo ile można zbierać
śrubki?
Gra fabularnie i audiowizualnie stoi
na naprawdę dobrym poziomie. Soundtrack jest prosty, a jednocześnie
bardzo ładny, pięknie wpisujący się w koncept produkcji. Fabuła
jest w zasadzie wprowadzeniem do kolejnej części, ukazuje nam
szczątkowe informacje, która pozwalają nam dojść do wniosku, że
miasto, w którym żyje C4N to swego rodzaju antyutopia, przemocą
starająca się ukryć przed własnymi obywatelami wszelkie
niepożądane informacje. Graficznie również jest w porządku,
tutaj też przoduje prostota. Nie zachwyca, ale też na pewno nie
można powiedzieć, że jest brzydka.
W zasadzie jedynym problemem tej
krótkiej pokazówki jest aspekt techniczny. Nie wiem, czy tylko mnie
to dotknęło, ale w momencie, gdy nachodziłem na część zamienną,
by ją zebrać, gra na moment się dusiła, lagowała i klatkowała.
Na początku uznałem, że to nie problem, pewnie nawet jakoś
zapomnę o tym po parunastu minutach. I nie miałem racji. Magia się
działa, gdy śrubki znajdowały się na jakichś platformach albo
miejsc, z których muszę szybko uciec. Wtedy oczywiście panicznie
skaczę, biegam, ruszam kamerą, ale po zdobyciu śrubki może być
tak, że gra zastopuje na sekundę i mój bohater się pojawi parę
metrów dalej, a kamera zacznie wirować wokół niego, dopóki jej
nie uspokoję. Meh. W pewnym etapie rozgrywki w kanałach, natrafiłem
też na drobne niedopracowanie, które zmusiło mnie do powtórzenia
jednego segmentu gry – po zdobyciu fragmentu rury, który potrzebny
był, by przejść dalej, przez przypadek wyrzuciłem go z rąk i
wpadł on pod drewnianą kładkę, gdzie wejść się nie dało, a
przedmiot ten tam utknął. Smutne.
Scrap Garden – The Day Before
pokazuje nam, jak oryginalnie i ciekawie można promować grę. Jest
to oddzielna produkcja, pewnego rodzaju zwiastun swojego pierwowzoru.
Ten sam bohater, to samo miejsce akcji. Fabuła, która zapowiada
nadchodzące wydarzenia. Identyczna albo chociaż bardzo podobna
mechanika gry. Naprawdę, cudowny pomysł. O wiele lepszy niż
udostępnianie dem, które to niestety już i tak przestały się
pojawiać na rynku gier komputerowych.
Co do samej rozgrywki, to trudno jest
się tu do czegokolwiek przyczepić. Historia jest intrygująca i
wciągająca, atmosfera bardzo dobrze wpływa na nasze emocje,
wywołuje niepokój i poczucie tajemnicy przy jednoczesnym ukazywaniu
nam pozornie sielankowego świata. Całość przypomina mi nieco
bajki Pixara. Ponarzekać można jedynie na techniczne
niedopracowanie, ale da się z tym wytrzymać skoro gra trwa jedynie
trzydzieści minut. Mam jedynie nadzieję, że nie uświadczę
śrubkowego problemu w oryginalnym Scrap Garden, bo The Day Before
chyba skutecznie mnie zachęcił do wydania swoich pieniędzy i
spędzenia dłuższej ilości czasu z C4N. A was szczerze zachęcam
do pobrania tej darmowej produkcji i sprawdzenia, co myślicie o
takim sposobie promowania gier. No i poza tym przyjemnie jest sobie
przez chwilę poskakać robotem w totalitarnym świecie.
Klimatyczna platformówka o robocie i okrutnym świecie. Scrap Garden - The Day Before
Reviewed by Sew
on
01:52
Rating:
Post a Comment